Employer branding jest stary jak ludzkość!

Employer branding jest stary jak ludzkość!

Na początek pytanie – co łączy kuchenkę mikrofalową i employer branding? Zanim odpowiedź stanie się oczywista jak … – zastanówmy się czym employer branding w ogóle jest. Od razu też uprzedzę, że nie będziemy się zastanawiać czym jest kuchenka mikrofalowa.

Dla niektórych employer branding to targi pracy. Dla innych social media i firmowe strony kariery. Dla części to działania HR-owe, dla części marketingowe. Najpopularniejsze jest chyba po prostu stwierdzenie, że employer branding, to budowanie marki pracodawcy. Ale warto je rozszerzyć o element przyciągania odpowiednich kandydatów. Odpowiednich, czyli takich, którzy będą pasowali do kultury organizacji, charakteru oferowanej pracy i możliwości pracodawcy. Czasem idealnymi pracownikami wcale nie muszą być absolwenci kierunków biznesowych najlepszych uczelni. Jeżeli szukamy np. pracowników produkcji – employer branding musi być dostosowany do grupy, która będzie świadczyć o sile naszej firmy.

Samo pojęcie employer branding jest dosyć młode, ale nie znaczy, że wcześniej nie istniało. Freud podświadomości nie stworzył. Jego odkrycie polegało na tym, że nazwał coś co wszyscy czuli, ale nikt przed nim tego nie sformułował. Podobnie z employer branding – działania budujące markę pracodawcy czy organizacji – znamy od dawna. Oto kilka przykładów działań, które mogłyby być uznane za employer branding, a pochodzą z PRL-u. Tak, czai się tu paradoks: po co przyciąganie kandydatów do pracy, skoro planowa gospodarka powinna rozstrzygnąć problemy nadmiarów i niedoborów na rynku, w tym wypadku – rynku pracy? Ale jednak…

Przykład 1: Związek Walki Młodych i plakat rekrutacyjny z lat 40-tych.

Jest jasny slogan. Jest wizja mająca przyciągnąć aktywnych, żądnych zmiany młodych ludzi. Młodzież była zachęcana, zmuszana, czy wręcz zastraszana, aby wstąpić do organizacji. Za działaniami wizerunkowymi (plakat) jak widać poszły również akcje w realu.

Muzyka w służbie Employer Branding? Proszę bardzo, też już było. Po tak poetyckiej kampanii aż chce się pracować w Nowej Hucie:

[T. Ugacz – Najpiękniejszy sen]

Nasza Huto, zetempowska Huto,

ty w lipcowe noce nam się śnisz.

Piorunami pracy tobie huczą

pracowite, uśmiechnięte dni.

Pracowite, uśmiechnięte dni.

Od czerwieni krew nam huczy w żyłach,

jak od ognia każdy wielki piec.

Praca w hucie będzie się paliła

jak miliony rozpalonych serc, hej!

Jak miliony rozpalonych serc.

Więc, kolego, już od dzisiaj

cegłą buduj każdy nowy dzień.

Razem z wiosną nabrał mocy życia

najpiękniejszy sen.

Zetempowcy o niebieskich oczach,

kiedy spojrzą w swą hutniczą dal,

zakochają się w hutniczych nocach,

ukochają raz na zawsze stal, hej!

Ukochają raz na zawsze stal.

Gwiazdy mruczą z żalem do księżyca,

że im huty blask nie daje spać,

a to tylko tworzy w błyskawicach,

nowe życie zetempowska brać, hej!

Nowe życie zetempowska brać.

Więc, kolego, już od dzisiaj…

Hej, rośnijcie, gigantyczne piece,

coraz wyżej pod niebieski strop.

Niech przegląda się w szumiącej rzece

ukochany nasz hutniczy port, hej!

Ukochany nasz hutniczy port.

W Nowej Hucie dobrze jest każdemu,

kto z przyszłością żyje za pan brat.

Jak żelazo do białości śniegu

hartujemy nowy, młody świat, hej!

Hartujemy nowy, młody świat.

Więc, kolego, już od dzisiaj…

Przykład 2: Plakat rekrutacyjny polskich sił lotniczych

Znowu mamy wizję pracodawcy – Ludowego Wojska  Polskiego, które kusi kandydatów na lotników. Gdyby zmienić hasło, plakat mógłby powstać po drugiej stronie żelaznej kurtyny. Zresztą armie od zawsze prowadziły kampanie rekrutacyjne na szeroką skalę. Pozyskiwanie odpowiednich rekrutów (zaraz, zaraz – ten sam źródłosłów co „rekrutacja”) stało się jednym z najważniejszych zadań „działów HR” armii w krajach, w których nie było powszechnego poboru. To amerykańska armia wydała grę komputerową, której celem było zwerbowanie graczy do realnej służby. Zresztą zobaczcie filmiki z kampanii employer branding armii amerykańskiej i szwedzkiej.

 

Pewnie gdyby pogrzebać w historii, okazałoby się, że pierwsze kampanie employer branding prowadzili już starożytni wodzowie zbierając armie zaciężne.

Pora więc wrócić do postawionego na początku pytania – co wspólnego ma employer branding i kuchenka mikrofalowa?  Dodajmy do tego testy inteligencji i nylon. Burzę mózgów i GPS.

Tak! Wszystkie te rzeczy zostały wymyślone na potrzeby armii, ewentualnie przy okazji wojskowych badań. Z czasem zeszły pod strzechy i do firm. Na koniec zaś przykład najlepszego wojskowego sloganu rekrutacyjnego:

„Wstąp do Armii Czerwonej albo Armia Czerwona wstąpi do Ciebie!”.

 

Autor: Tomasz Staśkiewicz,

div#stuning-header .dfd-stuning-header-bg-container {background-image: url(https://static.ebinstitute.com/files/uploads/2017/10/background-body.png);background-color: transparent;background-size: initial;background-position: left top;background-attachment: initial;background-repeat: repeat;}#stuning-header div.page-title-inner {min-height: 350px;}